Słodkie (?) podjadanie
Nocne wędrówki do lodówki, bezustanne sięganie po czekoladki czy słone przekąski, dominujący przymus nieprzerwanego skubania małego co nieco między posiłkami - większość ludzi osobiście doświadczyła takich zachowań. Najczęściej ich występowanie tłumaczone jest stresem - podjadanie ma bowiem prowadzić do poprawy samopoczucia i samooceny. To z kolei, jak wskazywały dotychczasowe badania naukowe, mogło skończyć się otyłością i/lub zapadnięciem na tzw. cichego zabójcę, czyli cukrzycę. Tymczasem ostatnie analizy ludzkich zachowań przeprowadzone przez pracowników Uniwersytetu w Salzburgu przeczą tym obserwacjom. Okazuje się, że stres nie do końca i nie we wszystkich przypadkach pozostaje główną przyczyną objadania się.
Głód wynika z różnych powodów
Szwajcarscy naukowcy podzielili przykre uczucie głodu na dwa rodzaje, które krótko opisać można jako wynikające z potrzeby ciała i z potrzeby duszy. Czynność jedzenia może być bowiem zachowaniem homeostatycznym, czyli wynikać z impulsów wysyłanych do mózgu przez komórki ciała domagające się dostawy świeżej energii, może również wynikać wyłącznie z dążenia do przyjemności płynącej ze smakowania określonych pokarmów. Analiza zachowań uczestników badania ujawniła, że podwyższony poziom stresu znacząco zmniejszał potrzebę jedzenia dla smaku, natomiast nie miał wpływu na zaspokajanie normalnego głodu.
W eksperymencie trwającym 10 dni udział wzięło 59 ochotników, których podzielono na trzy grupy. Pierwsza z nich nie zmieniła swoich nawyków żywieniowych, drugą stanowiły osoby mające dobierać posiłki ze względu na ich zapach czy wygląd, trzecią zaś - konsumenci działający pod wpływem emocji, dobierający jedzenie w zależności od aktualnego stanu psychicznego i poziomu doświadczanego stresu. Pięciokrotnie każdego dnia wszyscy uczestnicy badań dokładnie opisywali swoje odczucia wewnętrzne oraz zawartość talerzy. Analiza wyników doprowadziła naukowców do bardzo ciekawego wniosku: silny stres i emocje negatywne nie tylko nie wzmagały głodu, lecz wręcz przeciwnie - wzmacniały poczucie sytości i obniżały potrzebę jedzenia. Co więcej: większą ochotę na podjadanie miały osoby deklarujące zadowolenie z życia niż te, które akurat wpadły w krótkotrwały, psychiczny dołek
Emocje a kompulsywne jedzenie
Na chwilę obecną specjaliści z dziedziny odżywiania i dietetyki dość ostrożnie podchodzą do rewelacji szwajcarskich naukowców. Choć w jednym są zgodni: wymagane będą dalsze, głębsze analizy umożliwiające powiązanie i wytłumaczenie danych stanów emocjonalnych z kompulsywnym jedzeniem. Jedną z przyczyn rozbieżności między dotychczasowymi teoriami (że stres prowadzi do obżarstwa) mogą być odmienne warunki badania: do tej pory zdecydowaną większość analiz prowadzono w warunkach laboratoryjnych, natomiast pracownicy Uniwersytetu z Salzburga badali rzeczywiste zachowania ludzi w naturalnym dla nich środowisku. Podkreśla się również jeszcze jedną odmienność: badano krótkotrwałe, bieżące sytuacje stresowe, pomijając wpływ stresu permanentnego na potrzeby żywieniowe poddanych mu osób.
Wina stresu?
Wyniki innych obserwacji, prowadzonych przez amerykańskich naukowców z Harvardu, zdają się częściowo potwierdzać rewelacje Szwajcarów. Krótkotrwały stres faktycznie obniża chęć na jedzenie. Oddziałuje na strukturę mózgu zwaną hipokampem, gdzie produkowana jest kortykotropina - hormon pobudzający do działania korę nadnerczy. Ta z kolei uwalnia do organizmu adrenalinę, przygotowującą organizm do szybkich reakcji i chwilowo powstrzymującą komórki ciała przed dopominaniem się o zastrzyk energii. Stąd brak potrzeby jedzenia. Jeśli jednak stres się przedłuża, do głosu dochodzi inny hormon - kortyzol. Odpowiada on między innymi za wzmożenie apetytu i motywuje do jego zaspokojenia. Jeśli problem powodujący wzmożone napięcie nerwowe nie zostanie szybko rozwiązany, zaczyna się podjadanie. Co gorsza, w takiej sytuacji zmianie ulegają nasze preferencje smakowe: podświadomie wybieramy pokarmy obfitujące w tłuszcz i węglowodany, czyli generalnie wysokokaloryczne. Tymczasem wymienione składniki spożywane w nadmiarze okazują się oddziaływać na wybrane struktury mózgu, tłumiąc aktywność obszarów odpowiedzialnych za odczuwanie stresu i związanych z nim negatywnych emocji. Po zjedzeniu tabliczki czekolady czy paczki chipsów człowiek staje się spokojniejszy i zrelaksowany, a czując się lepiej - zaczyna zmieniać swoje nawyki żywieniowe przerzucając się na „niezdrową” dietę, co w perspektywie czasu może skutkować znaczącym wzrostem wagi. Oczywiście za tycie nie zawsze odpowiedzialne jest wyłącznie podjadanie - zestresowani ludzie mniej śpią, rzadziej podejmują wysiłek fizyczny i piją więcej alkoholu, co również wpływa na przyrost masy ciała.
Istnieją również inne czynniki warunkujące tendencję do tycia pod wpływem stresu. Jednym z nich jest przykładowo płeć. Jak pokazują badania prowadzone w Finlandii, aż 99% pań wykazuje tendencję do rozładowania nadmiernego napięcia nerwowego poprzez częstsze otwieranie lodówki, podczas gdy zachowanie takie cechuje jedynie znikomy ułamek mężczyzn. Panowie preferują ucieczkę w używki, przede wszystkim alkohol i papierosy. Większe prawdopodobieństwo przybrania na wadze pod wpływem stresu i problemów rodzinnych dotyczy również osób, które w momencie wystąpienia dodatkowej presji psychicznej cierpiały już na nadwagę, co naukowcy tłumaczą podwyższonym poziomem insuliny we krwi (insulina w połączeniu z kortyzolem potęguje łaknienie). Analogicznie - im wyższy poziom kortyzolu, tym większe prawdopodobieństwo zajadania długotrwałego stresu.
Tylko jedna broń
Niestety dla nas wszystkich, nie istnieje żadna skuteczna terapia powstrzymująca przed podjadaniem pod wpływem stresu. O ile kontrola niepożądanych zachowań nie będzie wynikiem świadomego działania, to żadna cud-pigułka nie pomoże nam w walce z obżarstwem. Tymczasem nadmierny stres staje się zjawiskiem powszechnym i dotyczy coraz większej ilości osób, przekształcając się w jedną z epidemii XXI wieku. 98% Polaków deklaruje, że doświadcza go co najmniej raz w tygodniu, zaś niemal jedna piąta - codziennie. I blisko połowa z respondentów deklaruje, że w odpowiedzi na przeciwności losu zaczyna… jeść. Dlatego tak ważna jest świadomość, że najskuteczniejszym sposobem walki ze stresem jest medytacja, wysiłek fizyczny oraz szukanie wsparcia u bliskich osób, a żadne z tych działań nie odbije się na naszej wadze.