Nocne wędrówki do lodówki, bezustanne sięganie po czekoladki czy słone przekąski, dominujący przymus nieprzerwanego skubania małego co nieco między posiłkami - większość ludzi osobiście doświadczyła takich zachowań. Najczęściej ich występowanie tłumaczone jest stresem - podjadanie ma bowiem prowadzić do poprawy samopoczucia i samooceny. Tymczasem...
Niepostrzeżenie dla większości konsumentów w dniu 13 grudnia 2016 r. w życie weszły ostatnie przepisy wprowadzone na mocy rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady nr 1169/2011 w sprawie przekazywania informacji na temat żywności. Nakładają one na producentów środków spożywczych obowiązek starannego znakowania swoich wyrobów.
Wiele wskazuje na to, że na naszych oczach rozgrywa się właśnie ostatni akt historii homeopatii. Wspólnym celem działania rządów wysokorozwiniętej części świata stało się dotarcie do umysłów konsumentów i wytłumaczenie, że preparaty homeopatyczne z lekami nie mają nic wspólnego.
Być może już niedługo, dzięki niedawnym odkryciom hiszpańskich naukowców, uda się opracować skuteczny środek na kaca. Bynajmniej oparty nie na magnezie, potasie i witaminie C, ale na związkach chemicznych blokujących toksyczne działanie alkoholu na poziomie molekularnym.
Okazuje się, że rezygnacja ze spożycia alkoholu tylko z pozoru wydaje się prosta, a upodobanie do spożycia sfermentowanych produktów mamy wpisane w genach. I to dosłownie: prowadzone współcześnie badania dowodzą, że gen umożliwiający skuteczne metabolizowanie etanolu aktywował się u naszych pierwotnych przodków - hominidów około… 10 milionów lat temu!
Już nasi pradziadowie doskonale wiedzieli, że nie powinno się spożywać procentów na czczo, o ile człowiek chciał się bawić do białego rana, a następny dzień przeżyć bez dudniącego tupotu białych mew w głowie. Szwedzcy naukowcy z Kliniki Uniwersyteckiej Linköping wyjaśnili, dlaczego pijąc na głodniaka szybciej zaliczamy tzw. zgon i jaki jest dokładnie mechanizm tego zjawiska.
Wystarczy chwila zapomnienia w gronie dobrych znajomych, przy rodzinnej zakrapianej kolacji czy po prostu podczas wypadu na tańce, a dosłownie kilka łyków potrafi dzielić nas od przekroczenia cienkiej linii dzielącej „spoko” po „o kurde, przegiąłem”. Poniżej przedstawiam kilka prostych zasad, które pomogą nam zapobiec kompletnemu upodleniu i umożliwią przetrwanie „dnia po” w miarę stabilnym stanie.
Jak wskazałam w poprzedniej publikacji, zjawisko powszechnego tycia społeczeństw zachodnich zaczęło w końcu niepokoić naukowców, którzy poczuli się szczególnie poruszeni odkryciem, że nabieranie dodatkowych kilogramów może być spowodowane czynnikami innymi niż niewłaściwe nawyki żywieniowe. Czynnikami, których w chwili obecnej nie potrafimy do końca zidentyfikować. Czy jednak naprawdę jest się czym przejmować?
Obserwując z uwagą najbliższe otoczenie nie jestem w stanie nie przyznać racji głosom pojawiającym się w różnych mediach alarmujących o dramatycznie szybkim wzroście ilości osób cierpiących na znaczną nadwagę, bądź nawet na chorobliwą otyłość. Problem ogólnego tycia społeczeństwa coraz częściej nurtuje nie tylko dietetyków, lecz również naukowców, a prowadzone w tym kierunku badania niestety nie nastrajają zbyt optymistycznie. Okazuje się, że przybieranie na wadze pozostaje coraz słabiej skorelowane liniowo z ilością przyjmowanych kalorii. Jak to możliwe?
Nie od wczoraj wiadomo, że orzechy porównać można do pastylki zawierającej skoncentrowane witaminy i kluczowe dla zdrowia składniki odżywcze.Okazuje się, że z ich pomocą można walczyć z szeregiem przykrych dolegliwości zdrowotnych, jak również pokryć niedobory mikroelementów przyczyniające się do rozwoju licznych chorób.
Czy wam również zdarzyło się zauważyć, że smak i aromat warzyw i owoców baaardzo odbiega o tego, co pamiętają nasze podniebienia z czasów dzieciństwa i młodości? Czy wam również zdarza się zachwycać ogórkowym zapachem ogórka, paprykowym smakiem papryki albo rzodkiewkową, ostrą nutą rzodkiewki? Czyli czymś, co powinno być normalne, a coraz częściej staje się wyjątkiem, bo marketowa włoszczyzna zdaje się przypominać zwykłe siano?
Dzisiaj kilka słów o mitach żywieniowych oraz dietach "cud", których cudowność polega wyłącznie na skutecznym nabijaniu kabzy ich twórcom, i równie skutecznym wywoływaniu frustracji u ludzi pragnących rzeczywiście schudnąć
Ostatnio opublikowane badania naukowców kanadyjskich (wiem, że zza oceanu, ale podpisujących się pod swoją pracą imieniem i nazwiskiem, więc zakładam, że całkiem wiarygodnych) wskazują, że lenistwo z inteligencją ma całkiem sporo wspólnego, a zakorzenione jest w ludzkiej naturze tak głęboko, że stanowić może jeden z wyróżników naszego gatunku. Co więcej - określenie "zakorzenione" może być rozumiane wręcz dosłownie, bowiem lenistwo wynika z naszych… genów. Słowem: po prostu rodzimy się leniwi, a dziś jesteśmy tym, kim jesteśmy, dzięki wrodzonemu lenistwu właśnie.
Nadeszła wiosna. To już ostatnie dni szarości, zanim drzewa pokryją się zielenią. Czyli ostatnie dni, które wybitnie sprzyjają zbiorom specyficznego i tajemniczego surowca zielarskiego, a mianowicie: guza brzozy. Guza brzozy, zwanego również czyrem lub czagą i uważanego za najskuteczniejszy naturalny przeciwnowotworowy środek ziołowy występujący na naszej półkuli ziemskiej.